Od lamera do...kąd oczy poniosą ;-)
poniedziałek, 6 października 2014
Wyprawa?
Od jakiegoś czasu koledzy męczą mnie o jakiś dłuższy wyjazd, a nie tylko na granicę czeską po piwo ;-)
Są na tyle upierdliwi, że pewnie w końcu wyjazd dojdzie do skutku ;-) No ale, jak wiadomo, wiąże się z tym mnóstwo wydatków.
A to namiot mały trzeba kupić... i mały śpiwór i matę. Torba, która to wszystko pomieści, też by się przydała.
Liczę na razie ile by mnie miało to kosztować, a w międzyczasie testuję technologie, które mogłyby mi pomóc w tej wycieczce.
Najlepiej takie, za które nie musiał bym dodatkowo płacić ;-)
Kamerkę na motor już mam. Internet w EU też. Znalazłem apkę Real-Time GPS Tracker 2 - RTT2.
Umożliwia udostępnianie swojej bieżącej trasy ludziom w necie. Ma spore możliwości konfiguracji, więc będę chciał ją w najbliższym czasie przetestować.
Wprawdzie mają jakieś problemy z zagnieżdżaniem mapy na cudzej stronie, ale może to naprawią niedługo...
Jak się coś urodzi jeszcze podczas zakupów lub testów, dam znać.
sobota, 17 lipca 2010
Fun jednak trwa ;-)
Od poprzedniego wpisu minęło chwil kilka, więc należało by opisać co się w międzyczasie działo.
Oczywiście zapisałem się na kurs na prawo jazdy kat. A. Mimo tego, że prawo jazdy na "osobówki" posiadam już od kilku lat, musiałem przebrnąć przez kurs teoretyczny zakończony egzaminem wewnętrznym. To były straaasznie długie 2 tygodnie. Upał niemiłosierny za zewnątrz, a my zamiast siadać na 125cio centymetrowych bzykach, musieliśmy siedzieć na sali wykładowej i słuchać przykazań o znakach. Egzamin wewnętrzny to zwykła formalność... Głupio by mi było gdybym go nie zdał. Na szczęście okazało się, że pamiętam jeszcze co nieco z przepisów o ruchu drogowym ;-) No i zaczęły się jazdy, a także korba na wydawanie kasy... Na szczęście udało mi się tę korbę z lekka przytemperować... I tak... zaczęło się tuż przed jazdami od kominiarki. A to, że kasku nie mam i będę musiał w jakimś wspólnym jeździć, a nie wiadomo kto go wcześniej miał na głowie. Kominiarka, to nie jakiś szczególny wydatek... 15zł raptem za bawełnianą, cienką...
Niestety upały spowodowały, że nie zdecydowałem się jej włożyć... Doszedłem do wniosku, że lepiej złapać cudze wszy, niż sobie mózg ugotować. Pojeździłem chwilę we wspólnym kasku, zapociłem go tak, że gdyby nie był sztywny, można by go wykręcać. No i doszedłem do wniosku, że muszę kupić swój ;-) A teraz najlepsze... Poszedłem do Lidla i kupiłem szczękowca z blendą przeciwsłoneczną za 79zł ;-)
Badziew bo badziew, ale na takie jeżdżenie jak obecnie uprawiam, w zupełności wystarczy. Zacznę się rozglądać za czymś lepszym jak zacznę przekraczać prędkość 50km/h ;-) Na razie, jeżdżąc po placu, przekraczam dopiero 20 ;-) Już w kolejce czeka następny zakup... Ale o tym w następnym wpisie, jak transakcja dojdzie do skutku ;-)
Oczywiście zapisałem się na kurs na prawo jazdy kat. A. Mimo tego, że prawo jazdy na "osobówki" posiadam już od kilku lat, musiałem przebrnąć przez kurs teoretyczny zakończony egzaminem wewnętrznym. To były straaasznie długie 2 tygodnie. Upał niemiłosierny za zewnątrz, a my zamiast siadać na 125cio centymetrowych bzykach, musieliśmy siedzieć na sali wykładowej i słuchać przykazań o znakach. Egzamin wewnętrzny to zwykła formalność... Głupio by mi było gdybym go nie zdał. Na szczęście okazało się, że pamiętam jeszcze co nieco z przepisów o ruchu drogowym ;-) No i zaczęły się jazdy, a także korba na wydawanie kasy... Na szczęście udało mi się tę korbę z lekka przytemperować... I tak... zaczęło się tuż przed jazdami od kominiarki. A to, że kasku nie mam i będę musiał w jakimś wspólnym jeździć, a nie wiadomo kto go wcześniej miał na głowie. Kominiarka, to nie jakiś szczególny wydatek... 15zł raptem za bawełnianą, cienką...
Niestety upały spowodowały, że nie zdecydowałem się jej włożyć... Doszedłem do wniosku, że lepiej złapać cudze wszy, niż sobie mózg ugotować. Pojeździłem chwilę we wspólnym kasku, zapociłem go tak, że gdyby nie był sztywny, można by go wykręcać. No i doszedłem do wniosku, że muszę kupić swój ;-) A teraz najlepsze... Poszedłem do Lidla i kupiłem szczękowca z blendą przeciwsłoneczną za 79zł ;-)
Badziew bo badziew, ale na takie jeżdżenie jak obecnie uprawiam, w zupełności wystarczy. Zacznę się rozglądać za czymś lepszym jak zacznę przekraczać prędkość 50km/h ;-) Na razie, jeżdżąc po placu, przekraczam dopiero 20 ;-) Już w kolejce czeka następny zakup... Ale o tym w następnym wpisie, jak transakcja dojdzie do skutku ;-)
czwartek, 24 czerwca 2010
Było dokładnie tak jak się spodziewałem...
Oczywiście decyzja o robieniu "prawka" na "motór" nie spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Marzyłem o tym od baaardzo dawna. Decyzja o tym, że wreszcie spróbuję nauczyć się jeździć właśnie w tym roku, też dojrzewała we mnie jakiś czas. W trakcie gdy decyzja dojrzewała, dzieliłem się moimi przemyśleniami z wszelkimi możliwymi kolegami. Oczywiście spora ich część zapaliła się do pomysłu. Miałem więc nadzieję, że jak wbijemy się na kurs "kupą", to nam jakąś zniżkę dadzą. Ale jak to w życiu bywa (ze mną było tak samo), ekipa zaczęła się wykruszać. Dzisiaj postanowiłem pojechać zapisać się do wybranego OSK. Powiadomiłem o tym ostatnich 2 zainteresowanych. Żaden z nich nie dotrwał ;-) No nic... Jadę zapisać się sam... Już tylko wojna polsko-ruska mogła by mnie zawrócić z obranej drogi ;-)
wtorek, 22 czerwca 2010
Ludzie głupieją na starość
Od kiedy pamiętam, marzyłem o posiadaniu własnego motocykla. Niestety zawsze coś stawało mi na przeszkodzie. A to brak kasy, a to brak czasu, a to brak miejsca do trzymania "sprzęta". Z tychże powodów, nie zrobiłem dotychczas prawa jazdy kat. A. A skoro nie miałem "prawka", to zbieranie na motor nie miało sensu... I tak kółko się wiecznie zamykało. Nadejszla jednakowoż wiekopomna chwila i postanowiłem ten błędny krąg rozerwać. Nadal nie mam kasy, ani czasu, ani miejsca gdzie mógłbym trzymać "sprzęta". Ale jeśli teraz się nie wezmę, to już nigdy tego nie zrobię.
Trzymajcie za mnie kciuki... :-)
Trzymajcie za mnie kciuki... :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)